Zastanawialiście się kiedyś jaki jest najczęstszy powód zakupu lustrzanek/bezlusterkowców przez amatorów fotografii? Czyżby efekt panującej od od dobrych paru lat ‘mody’, na profesjonalnie wyglądający aparat? Spadek cen najniższych modeli? A może po prostu charakterystyka obrazu jaki możemy wygenerować przy pomocy większej niż w kompaktach matrycy oraz jaśniejszych obiektywów?
Moja decyzja o zakupie pierwszego DSLR’a zapadła właśnie po obejrzeniu iluśset
fotografii, których główną zaletę stanowiła niezwykle płytka głębia ostrości. To właśnie te pięknie rozmyte obszary zdjęcia, czasami łagodne, innym razem pełne blików światła, zaczęły intensywnie pobudzać moją wyobraźnię. Nie upłynęło wiele czasu, bym ze zwykłego pstrykacza ogrodowo/wycieczkowego zamienił się (oczywiście chwilowo) w niepoprawnego fascynata nowych możliwości, jakie dawała mi lustrzanka z jasnym szkiełkiem.
Niestety, każde pierwsze zauroczenie kiedyś przygasa, lecz ja nie poddałem się tak łatwo. Mając już nieco doświadczenia i wiedzy jak można wykorzystać bokeh, przypomniałem sobie, iż nie każda fotografia z rozmytym tłem była tak samo wtórna niektóre wyróżniały się czymś szczególnym, co niewątpliwie przykuje uwagę początkujących fotografów. Tą szczególną ‘właściwość’ stanowił kształt blików światła, które powstawały poza głębią ostrości.
Jak to możliwe, by ze standardowych ‘kółek’ uzyskać coś zupełnie innego? Spotkałem się nawet z opiniami widzów, którzy po zaprezentowaniu fotografii byli święcie przekonani, iż bokeh w niestandardowym kształcie to wynik zabawy grafika, nie fotografa. Prawda jest zgoła inna i… moim zdaniem pokrzepiająca dzięki bardzo prostemu zabiegowi jesteśmy w stanie uzyskać praktycznie dowolny kształt blików, ograniczony jedynie przez naszą wyobraźnię bądź też użyte materiały.
W niniejszym tutorialu postaram się nieco wyjaśnić jak najszybciej uzyskać zadowalające rezultaty najmniejszym nakładem środków i czasu.
I. Pierwszy i zarazem najtrudniejszy etap wymaga od nas niespotykanych zdolności manualnych oraz
sprawności w posługiwaniu się bronią białą zapewne większość z niżej opisanych procesów w tym etapie może zostać wykonana w domu bez potrzeby angażowania osób trzecich oraz zwierząt.
Na dobry początek musimy zdobyć kawałek papieru o dużej gramaturze np. brystolu oraz przygotować nasze ulubione narzędzie do wycinania od nożyczek począwszy, poprzez nożyk introligatorski w moim przypadku, po precyzyjną wycinarkę plazmową.
II. Czas na wykazanie się pomysłowością i opracowanie pożądanego kształtu, w jakim chcielibyśmy otrzymać nasz bokeh. Ja w tym momencie (jak przystało na osobę doskonale władającą nożem) rozpoczynam pracę w dowolnym programie graficznym pozwalającym manualnie podać średnicę tworzonego obiektu – w tym
wypadku okręgu. Średnica rzecz jasna uzależniona będzie od posiadanego przez nas obiektywu – dla większości typowych pięćdziesiątek wynosi ona 52mm. Rozmiar kształtu, jaki zamierzamy wyciąć będzie się zmieniał zależnie od jasności tegoż szkła i tak, przy f/1.2 możemy wyciąć proporcjonalnie więcej, aniżeli przy f/1.8. Chciałbym także zaznaczyć, iż po wielu testach przekonałem się, że do wygodnej pracy z kształtkami bokeh musimy
wykorzystać szkła o jasności większej, aniżeli f/2.8. Jedyny wyjątek stanowią teleobiektywy z gigantycznymi soczewkami przednimi, gdzie możemy sobie udzielić lekkiej dyspensy od wcześniej podanego maxymalnego otworu.
III. Zarówno wybrany przez nas kształt jak i koło o danej średnicy wycięte, teraz pora na pierwsze testy! By przystąpić do zabawy ze świeżo zmajstrowaną kształtką musimy ją zamocować do obiektywu ja
w tym celu wykorzystuję wewnętrzny gwint przeznaczony do nakręcania filtrów, jeśli nasze koło zostało prawidłowo wycięte, bez większego problemu ‘zamontujemy’ je na froncie obiektywu. Oczywiście, sposób montażu zależy od Waszych preferencji; dla ekstremalnie leniwych polecam opcję a’la cokin która ogranicza naszą pracę jedynie do wycięcia pożądanego kształtu, bez konieczności formowania okręgu o konkretnej średnicy. Cały niezbędny sprzęt już przygotowany pora ruszyć do akcji. Dla uzyskania najklarowniejszych efektów musimy odpowiednio zadbać o drugi plan naszej fotografii. Jeśli znajdujemy się w plenerze, rozejrzyjmy się za obiektami generującymi/odbijającymi światło mogą to być zarówno światła latarni bądź mokra nawierzchnia ulicy jeśli fotografujemy po zmroku, jednakże pokryta rosą polana o wschodzie słońca także da radę. Oczywiście, jak łatwo się domyślić, największą kontrolę nad naszym bokeh’em będziemy mieli pozostając w atelier, dla dobrego efektu nie potrzeba wiele wystarczą lampki choinkowe, folia aluminiowa, lameta, czy też
garść diamentów. Upewniając się, że nasza przysłona jest w pełni otwarta, a ostrość ustawiona na bliski przedmiot, rozpoczynamy zdjęcia próbne. Na tym etapie jesteśmy w stanie od razu stwierdzić, czy właściwie dobraliśmy rozmiary wyciętego w kształtce obiektu jeśli otwór jest zbyt wielki, po jego bokach pojawią się zaokrąglenia (krawędzie samego obiektywu), jeśli zbyt mały, fotografia okaże się niedoświetlona, a czasami także nieostra. Musimy pamiętać, iż zastosowanie kształtki może negatywnie wpłynąć na plastykę i miękkość bokeh’u to tak, jakbyśmy przymykali przysłonę z krzywymi i połamanymi listkami.
Od tej pory cała moc… znaczy się bokeh, jest już w Waszych rękach wystarczy
zadbać o stworzenie swojej własnej, ciekawej kolekcji kształtek. Nie zabiorą zbyt wiele miejsca w torbie fotograficznej, za to będą Ci się w stanie odwdzięczyć w najmniej oczekiwanych sytuacjach.
Powodzenia!
________________
Q’bot- nadworny grafik i współtwórca magazynu Foto pasja. Wieczny poszukiwacz i eksperymentator, usiłujący uczynić fotografię mniej banalną i oczywistą. Prowadzi skromną galerię pod adresem WWW